Targi luksusu



Artykuł członków koła naukowego SKN Innowacyjności w Motoryzacji działającego przy Szkole Głównej Handlowej

SKN Innowacyjności w Motoryzacji na targach motoryzacyjnych w Genewie

Ponad 3200 km drogi, około 210 litrów benzyny, 40 litrów oleju napędowego, kilkadziesiąt godzin w samochodzie, kilkaset przesłuchanych piosenek i utworów (łącznie z lokalnymi przebojami równie lokalnych niemieckich radiostacji). Wszystko to między pewnym deszczowym czwartkiem a pewną słoneczną niedzielą na początku marca. Wszystko to na własną rękę, po wręcz impulsywnej decyzji. Ale przede wszystkim, wszystko po to, aby uczestniczyć w jednym z najważniejszych wydarzeń na motoryzacyjnej mapie świata - Geneva Motor Show 2008.

Jak nie organizować takiego wyjazdu? Podejmij decyzję na tydzień przed terminem, zaplanuj podróż osiemnastoletnim Fordem Escortem i nie bierz pod uwagę faktu, że większość twoich znajomych studentów nie ma paszportu w Warszawie. Efekt? Dopiero 24 godziny przed wyjazdem miałem pewność, że jest nas czterech - zdeterminowanych i zdecydowanych na taką podróż.

Podróż do Szwajcarii to czysta przyjemność. Dzięki uprzejmości mojego ojca (oprócz uprzejmości podejrzewam, że kierowała nim również obawa, że poczciwy Escort jednak nie podoła i rozkraczy się gdzieś na niemieckim Autobahnie) we Wrocławiu przesiedliśmy się do Hondy Civic, co przeniosło nas na zdecydowanie wyższą krzywą użyteczności - od tej pory, przy prędkości powyżej 120 km/h, słyszeliśmy nie tylko swoje myśli, ale i muzykę z pokładowego radia. Niemcy przebyliśmy pod osłoną nocy, nad ranem dotarliśmy do Bazylei, gdzie (po zakupie winiety) przekroczyliśmy granicę kraju sera, zegarków i banków. W dalszej części dnia zwiedziliśmy Berno oraz Lozannę, gdzie mieliśmy zarezerwowane miejsca w hostelu. Dość powiedzieć, że miasta to urokliwe, z niepowtarzalnym klimatem (w fosie w Bernie mieszkają niedźwiedzie!) i niezaprzeczalnie warte odwiedzenia. Ale ja nie o tym...

W Internecie jest już wiele reportaży na temat tegorocznych targów. Zainteresowani technicznymi szczegółami znajdą w nich wszystkie pikantne smaczki na temat każdego wystawionego samochodu. Ja, w moim krótkim reportażu, chciałbym skupić się na czymś innym. Chciałbym opisać estetyczne wrażenia, traktując to wydarzenie jako wielkie show i motoryzacyjny festyn nowości.

W sobotę o 9 rano (godzina otwarcia targów w weekendy) byliśmy już na terenie hali PALEXPO, tuż obok genewskiego lotniska. Kierując się do wejścia, musieliśmy przejść przez parking podziemny. Gdybym przyjechał do Genewy z Polski lat dziewięćdziesiątych, myślę, że prawdopodobieństwo pomylenia stojących tam pojazdów z właściwą wystawą byłoby nader wysokie. Już wtedy stało się jasne, że ludzi, którzy odwiedzają targi w Genewie można podzielić na dwie podstawowe grupy - tych, którzy (podobnie jak my) przebyli dłuższą bądź krótszą drogę aby nakarmić swe oczy niesamowitą kanonadą blichtru, luksusu i niespotykanego zbytku oraz tych, którzy w takim świecie po prostu żyją i normalnie funkcjonują, a targi są dla nich okazją do wymiany samochodu.

Bez przeszkód przekroczyliśmy bramki wejściowe, by znaleźć się w przedsionku hali numer jeden. Mimo wczesnej pory, zagęszczenie ludzi już znacznie przekraczało to z hipermarketów przed świętami. Jeszcze tylko kilka schodów dzieliło nas od ekspozycji. Gdy wreszcie pokonaliśmy ostatni z nich, naszym oczom ukazało się bezkresne morze błyszczących, odbijających blaski fleszy karoserii, mieniących się wszystkimi kolorami metalicznego lakieru i wyginających się w każdy, nawet najbardziej niekonwencjonalny sposób. Pierwsza myśl to obawa, że dnia nie starczy na obejrzenie tych wszystkich wspaniałych samochodów, a przecież weszliśmy dopiero do pierwszej z siedmiu hal! Dlatego początkowe zdjęcia z mojego albumu* są dosyć chaotyczne, wyraźnie widać, w jakim pośpiechu starałem się przemykać między kolejnymi ekspozycjami. Na szczęście, po kilkunastu minutach opamiętaliśmy się. Grzechem byłoby przebieganie koło tak wspaniałych i misternych dzieł ludzkich rąk. Weźmy najnowsze dziecko popularnej ostatnio marki Hummer. HX to koncepcyjny off-roader o 3,6 litrowym, sześciocylindrowym silniku i mocy ponad 300 koni mechanicznych. Ale to nie informacje o jego jednostce napędowej powodują wzrost ciśnienia. To design, nasuwający skojarzenie wręcz z kosmicznym łazikiem, który właśnie przywiózł trochę księżycowego pyłu i czeka na kolejną misję. Długo można by się zachwycać nad fantastycznie wystylizowaną linią nadwozia nadającą temu pojazdowi agresywności, ale i pewnej lekkości zarazem. Można by, ale nie wtedy, gdy tuż za twoimi plecami na ruchomej podstawie obraca się Koenigsegg CCXR, pierwszy samochód z homologacją i jednocześnie z ponad tysiącem koni mechanicznych pod maską (dokładnie 1032 KM), poruszający się dzięki biopaliwu i w całości pokryty nielakierowanym karbonem. Jest to najprawdopodobniej obecnie najszybszy, produkowany seryjnie samochód świata, godny detronizator Bugatti Veyron, (który zresztą stoi dosłownie kila kroków dalej) a jego, jeszcze nie do końca przetestowana prędkość oceniana jest na 417+ km/h. Adrenalina od razu rośnie.


^ Hummer HX


^ Bugatti Veyron

Problemem targów w Genewie jest istna klęska urodzaju. Stojąc w sektorze Audi i podziwiając premierowe TTS wystarczy, że będziemy obracać się wokół własnej osi zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a zobaczymy w odległości kilkunastu metrów: ekspozycję Ferrari z kilkoma oldschoolowymi modelami, sektor Maserati i jego nowe Quattroporte, następnie Bugatti ze wspomnianym już Veyronem, a obrotu dopełnia Lamborghini. Na oko warte ponad 4 miliony euro. Nieźle, jak na 360 stopni.

Samochody i inne pojazdy są przedstawiane na targach w Genewie w różnych celach. Po pierwsze, samochody koncepcyjne - to one wyznaczają trendy i kierunki rozwoju. Innowacyjność to słowo-klucz. W tej rywalizacji nie ma miejsca na ograniczenia czy reguły. Futurystyczne kształty (vide Ranult Megane Concept), odważna stylistyka i zaskakujące pomysły (Nissan Pivo 2 to pojazd z obracającą się o 360 stopni kabiną oraz wbudowanym robotem z oczkami, który ma za zadanie zabawiać kierowcę rozmową podczas podróży). Wielu producentów traktuje targi jako okazję do swoistej manifestacji potęgi i siły. W sektorze Toyoty można było obejrzeć pokaz i-Real - koncepcyjnego pojazdu dla jednej osoby, który ma służyć wtedy, gdy "jest za daleko by iść, ale za blisko, aby jechać autem". Myślę, że moje pierwsze skojarzenie, czyli Gwiezdne Wojny, oddaje w pełni wrażenia, jakich dostarcza pokaz nowego dziecka japońskiego koncernu.


^ Renault Megane Coupe Concept



^ Nissan Pivo 2



^ Toyota i-Real

Ale oprócz pojazdów futurystycznych i koncepcyjnych, targi genewskie to także okazja do zaprezentowania nowych modeli, seryjnie produkowanych i w pełni dostępnych samochodów. Przy wielu ekspozycjach znajdują się przytulne fotele i małe stoliki, gdzie zainteresowany kupnem klient może wygodnie usiąść i, popijając najlepsze wino, porozmawiać o parametrach czy też dostępnych odcieniach lakieru. Do znakomitej większości samochodów można wsiąść, dotknąć drewnianych wstawek, posłuchać muzyki z wmontowanego systemu audio, poczuć się przez chwilę jak prawdziwy właściciel. Jeżeli ktoś planuje zakup nowego auta, to nie ma lepszego miejsca, żeby w ciągu jednego dnia przeanalizować oferty wszystkich koncernów motoryzacyjnych.

Genewa to oczywiście także gadżety. Różnorodne prezentacje, symulacje, gry, broszury i elektronicznie sterowane ekspozycje. To wszystko, w połączeniu z ogromną liczbą wszelkiego rodzaju modeli, składa się na fantastyczny festyn motoryzacyjny, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie i gdzie największy nawet ignorant samochodowy odkryje w sobie pasję do czterech kółek. Festyn, w którym brałem udział ja oraz trzech moich kompanów przez bite siedem godzin. Wrażenia niesamowite. Wspomnienia nie do opisania. I choć tego samego dnia ruszyliśmy w drogę powrotną i nad ranem w niedzielę byliśmy nieziemsko zmordowani, to jednak nikt nam już nie odbierze tej bajecznej wyprawy w krainę inżynierskiego piękna i luksusu.


* SKN Innowacyjności w Motoryzacji zaprasza wszystkich serdecznie na prezentację zdjęć z wyprawy na targi do Genewy, która odbędzie się o 14 kwietnia, o godz. 19:00 w sali 232G w SGH, podczas Dnia Innowacyjności w Motoryzacji.


Autor: Marcin Pogroszewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz