Duże, bardzo komfortowe, nietuzinkowe i ekskluzywne auto w rozsądnej cenie - czy takie w ogóle istnieje? Niełatwo je znaleźć, ale jest to możliwe - w wyszukiwarkach wpisujcie "Volvo serii 900". Oto test używanego Volvo 945 2.0 Polar Edition.
W czasach, gdy produkowano ten model, oznaczenia aut marki Volvo odszyfrowywało się w ten oto sposób: "945" oznacza serię 900, cztery cylindry pod maską i pięcioro drzwi, czyli wersję kombi. To samochód, który robi ogromne wrażenie - dosłownie :). Ma prawie 4,85 m długości, 1,75 m szerokości i 1,45 m wysokości, a jego kanciaste nadwozie jeszcze bardziej potęguje te i tak już spore wymiary. Wydaje się, że jazda takim olbrzymem musi być bardzo trudna. W rzeczywistości jest jednak zaskakująco łatwa: mimo dużego rozstawu osi średnica zawracania wynosi niecałe dziesięć metrów, standardem jest wspomaganie kierownicy, a większość dostępnych silników bezproblemowo radzi sobie z masą auta wynoszącą ok. 1380 kg. Dzisiaj taką średnicą zawracania dysponuje Fiat Panda, a samochody w segmencie D są niewiele lżejsze (a "945" należy przecież do wyższego segmentu E).
Masa "945" wynika z jakości wykonania - np. wszystkie wygłuszenia wnętrza i wytrzymałe plastiki wysokiej jakości, które nawet po 13 latach nadal wyglądają bardzo dobrze (w zadbanym egzemplarzu) i nie trzeszczą (świetny montaż i konstrukcja), ważą swoje. Podobnie jak wielkie połacie podwójnie ocynkowanych blach, które nie znają pojęcia "korozja". Rozpędzenie auta to dla najsłabszego, dwulitrowego silnika o mocy 112 KM dość trudne zadanie, ale radzi sobie z tym całkiem dobrze - przyspieszenie 0-100 km/h to ok. 13 sekund. Kultura jego pracy stoi na wysokim poziomie, podobnie, jak wyciszenie silnika i wnętrza oraz komfort amortyzowania. Zawieszenie nie jest przesadnie miękkie, ale mimo to czuje się, że to samochód wyższej klasy, a nie wyścigówka. Jednak nikt, kto zasiądzie za kierownicą, nie narzeka na brak dynamiki - tutaj każdego w pełni satysfakcjonuje komfort jazdy.
W środku jest nie tylko cicho, ale również obszernie i komfortowo. Wnętrze, tak samo jak nadwozie, jest szerokie, długie i stosunkowo płaskie: na fotelach (o trochę zbyt krótkich siedziskach) siedzi się nisko, z lekko ugiętymi nogami. Ustawny bagażnik również sprawia wrażenie płaskiego, ale pod podłogą znajdują się duże i praktyczne schowki oraz drugie dno, a pod nim pełnowymiarowe koło zapasowe. Po złożeniu tylnych siedzeń powstaje ogromna płaska powierzchnia o długości dwóch metrów, która może służyć nawet jako wygodne łóżko :).
Jak przystało na Volvo, bierne i czynne bezpieczeństwo jest na wysokim poziomie. W wyposażeniu można znaleźć poduszkę powietrzną dla kierowcy (a czasami również dla pasażera), ABS, napinacze pasów bezpieczeństwa oraz zagłówki tak wyprofilowane, aby były blisko głów pasażerów. Poza tym wiele aut, tak samo jak testowany model, ma klimatyzację, tapicerkę w połowie skórzaną i w połowie welurową oraz inne elementy podnoszące komfort jazdy.
Ogólne wrażenie po obejrzeniu całego auta i jego wnętrza oraz po jeździe testowej to przekonanie o solidności, praktyczności i wygodzie. Dopracowane detale, takie jak np. wbudowane w przednie fotele kieszenie na drobiazgi lub to, że przy składaniu tylnej kanapy równocześnie z kładzeniem oparcia wsuwa się w nie zagłówek, cieszą i od razu przywodzą na myśl inny (poza marką Volvo) szwedzki szlagier: sklep IKEA. Klarowny image, jakim cieszy się obecnie Volvo, utożsamiany z bezpieczeństwem, funkcjonalnością, wysoką jakością i nietuzinkowością, stworzono m.in. dzięki temu modelowi. Jego ekstremalnie kanciaste nadwozie jest dziś postrzegane jako stylowe, a sam samochód to prawie rarytas. Wynika to także z faktu, że ciężko znaleźć na rynku używanych wśród i tak niewielu dostępnych egzemplarzy bezwypadkowy i dobrze utrzymany model serii 900. Jednakże jest to możliwe i przy odrobinie szczęścia za ok. 11 tys. zł można kupić auto w niezłym stanie i z akceptowalnym przebiegiem. Polecam!
PS. "Akceptowalny" oznacza nawet 200 tys. km - jak mówią fani Volvo, silnik z takim przebiegiem można uznać za dopiero dotarty :).
Volvo 945 2.0 Polar Edition
Data produkcji: grudzień 1994 (model z roku 1995)
Przebieg: 175 000 km
Masa własna: 1385 kg
Średnica zawracania: niecałe 10 m
Wymiary (długość/szerokość/wysokość): 4844/1750/1450 (bez relingów) mm
Rozstaw osi: 2770 mm
Pojemność bagażnika do ok. 2100 litrów
Rozmiar opon: 195/65 R15
Napęd na koła tylne.
Silnik:
Oznaczenie B200F, benzynowy, czterocylindrowy, rzędowy.
Pojemność: 1986 cm3
Moc: 82 kW/112 KM
Maksymalny moment obrotowy: 158 Nm
Osiągi:
Przyspieszenie 0-100 km/h: ok. 13 s
Prędkość maksymalna: ok. 190 km/h
Zużycie gazu: w trasie ok. 10-11 l/100 km; w mieście ok. 14 l/100 km, średnio 12-13 l/100 km.
Dziękuję Michałowi Trzcionkowskiemu za udostępnienie samochodu do testu, pasjonujące wprowadzenie w świat modeli Volvo oraz zdjęcia.
Autor: AC
Zdjęcia: Michał Trzcionkowski
Niektóre dane techniczne pochodzą ze strony:
http://www.noch-mehr-hubraum.de/Volvo/945__GL_16V/945__gl_16v.html
Hmm, będę teraz pisał z własnego doświadczenia ;) Mianowicie jeżeli jesteśmy studentami/studentkami z klasą, którzy mają zamiar kupić samochód, to musimy myśleć o kilku elementach:
OdpowiedzUsuń1.) Czy jest nam wogóle potrzebny?
- mieszkając w Warszawie nie będziemy z auta korzystali zbyt często, bo szybciej na piechotkę, metrem bądź innymi środkami komunikacji.
2.) Jeździmy często do domu?
- jeżeli tak, to jeszcze pytanie się nasuwa, jak daleko mamy dom? Bo jeżeli 100km, to warto przemyśleć, ale jeżeli dalej, to już trzeba dokładnie to obliczyć, czy warto.
3.) Jeżeli już kupujemy, to czy diesel,czy gaz?
- gdy bierzemy pod uwagę jazdę po Polsce, to warto się zastanowić nad gazem, mimo zbliżających się podwyżej cenowych. Jeżeli planujemy podróżować dużo i za granicę, to warto brać pod uwagę również Diesla!
4.) Jak duży i jak stary?
- wiadomo, że jesteśmy studentami, więc z niewielkimi wyjątkami nie stać nas na samochód nowy. A w jakim wieku szukamy auta, to zależy od tego jak duże chcemy mieć auto.
5.) Marka?
- rzecz gustu, ale warto wybrać auto niezawodne, oszczędne i tanie w eksploatacji.
Gdy już odpowiemy sobie na te pytania, to warto ustalić budżet, pamiętając o tym, że nie samochód jest drogi, lecz jego utrzymanie. Ubezpieczenie, paliwo, części, myjnia ;) Mając budżet 10000, warto wydać 6000 - 7000 na auto, a resztę trzymać na czarną godzinę i inne wydatki związane z naszą prawdopodobnie pierwszą motoryzacyjną przygodę. Student kupi Corsę, Astrę, Golfa, Vectrę, Mondeo, Fiestę, Escorta, Bravo, Brava, albo podobne. Student z klasą, wybierze coś bardziej prestiżowego lub technicznie lepszego. Jeżeli chodzi o auta, które mogę polecić osobiście to:
Honda Civic - silnik 1,5 Ecotec - niskie spalanie i dużo KM!
VW Passat - silnik 1,9 TDI - niskie spalanie i wygoda!
Studentom, warto kupować to, czego dużo jeździ po drogach, a to dlatego, że:
1.) Sprawdzone - no bo dużo tego jeździ
2.) Tanie części - no bo dużo tego jeździ
3.) Zaufanie społeczne - no bo dużo tego jeździ
4.) Tanie - no bo dużo tego jeździ
5.) Wytrzymałe - no bo dużo tego "wciąż" jeździ
Natomiast Studenci z klasą, muszą wybrać coś co spełnia powyższe pięć punktów, ale jest tego mniej na ulicach. Ciężko, ale jeżeli ktoś ma pomysły, to proszę o zaproponowanie ich na forum ;) Mając budżet 10tyś PLN, moim strzałem jest: HONDA CIVIC 1,5 v-tec (ecotec)
To prawda - trzeba się mocno zastanowić, czy nam potrzebny. Ja np. w sumie bardzo chciałbym mieć własny samochód, ale jak się nad tym mocniej zastanowić to poza momentami, kiedy chciałbym gdzieś skoczyć na jakiś wyjazd (wakacje/ferie/działka czy cokolwiek), to w zasadzie w Warszawie wcale on mi nie jest potrzebny. To byłoby takie chcenie dla chcenia.
OdpowiedzUsuńAle jak mam strzelać, co kupować, to znalazłem dwie możliwości. Zależnie od preferencji i oczekiwań, jakie stawiamy samochodowi moje dwa typy to:
1) Ford Escort kombi 1.8 TD - udało mi się znaleźć 9-letniego z przebiegiem niecałe 100 tys. km za niecałe 9 tys. zł. No i zawsze jest to Diesel - wiadomo - samochód niezły, jak ktoś potrzebuje przewieźć coś większego (może rower za miasto?) i nie chce za dużo wydawać na stacjach benzynowych - raczej nie jest to samochód, który miałby urzekać -> http://su.c***rvis.pl/index.php?inne=auto&kat=1&dane=0,2,3,178&id=265
2) Alfa 145 lub 146, jeśli czujemy to coś do Alf. Za 7 tys. zł znalazłem 146-tkę z bardzo dobrym wyposażeniem (nawet klima) - niestety prawie 150 tys. km na liczniku i też 9 latek na karku. Zaletą jest jednak instalacja gazowa -> http://su.c***rvis.pl/index.php?inne=auto&kat=1&dane=0,2,3,178&id=1044
Jeśli idzie o Alfę 145, to za ok. 7 tyś. zł mamy 10-latka też z niezłym wyposażeniem (ale już bez klimy) - no i ponad 140 tyś. km na liczniku. Ciekawe, jak będzie z bezawaryjnością tych Alf.
Gdybym miał dokonywać wyboru na podstawie chłodnego rozrachunku, to z tych trzech typów ze względów praktycznych wybrałbym chyba Forda.
Hmm, kombi i diesel to dobra kombinacja, lecz samochodom na F bym nie ufał. Jeżeli chodzi o Alfy, to jest tragedia z bezawaryjnością. Kolega miał 145 tylko z "boxerem", zupełna porażka, ciągle coś było nie tak, silnik awaryjny i same problemy, tak więc decyzję taką pozostawiam osobom, które lubią godzinami siedzieć w garażu i dłubać przy aucie ;) Co do Escorta, to owszem fajne autko, niestety jednak, jest jednym z tych na F, a jeżeli chodzi o studenta z klasą, to na pewno nie jest to dobry wybór, bo poza dużym bagażnikiem i silnikiem diesla kupujemy tandetnie wykonany samochód ze straszną skłonnością do korozji!
OdpowiedzUsuńNajfajniej by było, gdyby dało się kupić jakiś zgrabny fajny pojazd - nawet taki typowo dla studenta - nie musi być duży czy komfortowy, ale żeby miał to coś, co by go wyróżniało i cenę na poziomie do 20 000zł. Wtedy może jakiś odpowiedni kredyt studencki i zabawa by się kręciła. Może wręcz powienien to być pojazd zupełnie inny niż te wszystkie, do jakich się przyzwyczailiśmy na ulicach w którymkolwiek segmencie.
OdpowiedzUsuńMasz pomysł na jakąś taką zupełnie nową jakość jeśli chodzi o poruszanie się?
Myślę o takim zupełnym odejściu od standardów - że w ogóle można zmienić wszystko - liczba kół, rozstawienie foteli, kabrio, coupe, a może bardziej zabudowany skuter? Nie mam pomysłu, co to mogłoby być, ale żeby wymyślić i stworzyć coś takiego ekstra!
Coś na miarę takiej rewolucji w poruszaniu się, jaka się odbyła w latach 50. we Włoszech, gdy popularność zdobywały skutery, jako coś, czego nigdy wcześniej nie było.
Ach, chciałbym tworzyć takie cudo!
Pomysły? :D
:) hmm na dzień dzisiejszy to nie wyobrażam sobie nic takiego, choć przydało by się ;) Ten kto wymyśli, nie będzie miał dylematu związanego z zakupem środka lokomocji, po pierwsze, bo będzie już bogaty, po drugie, bo właśnie wymyślił coś innowacyjnego, z czego sam będzie korzystał ;)
OdpowiedzUsuń"3.) Jeżeli już kupujemy, to czy diesel,czy gaz?
OdpowiedzUsuń- gdy bierzemy pod uwagę jazdę po Polsce, to warto się zastanowić nad gazem, mimo zbliżających się podwyżej cenowych. Jeżeli planujemy podróżować dużo i za granicę, to warto brać pod uwagę również Diesla!"
trzeba jeszce wziąc pod uwage kiedy zamierzamy jezdzic za tą granice jesli głównie w wakacje to i nad grzechotnikiem bym sie porządnie zastanowił zwłaszcza biorąc pod uwagę ostatnie wakacje podczas których ropa była droższza od PB95 i aktualne ceny- na niektórych stacjach kosztuje tyle samo co PB98 :( poza tym dobrze jest wziąć pod uwagę inne koszty, ktore w TD mogą być sporo wyższe niz w benzyniaku- cestsze przeglądy a jeśli kupilimy używke to trzeba sie liczyć z regenaracją turbiny pewnie ok 200tys (jesli było ostro pałowane to nawet wcześniej :( ) a nigdy nie wiadomo ile auto na prawde przejechało więc gazik myślę dobra rzecz a za granicą obczajać trasy tak żeby były stacje LPG lub w ostateczności przeturlać się jakąś część trasy na benzynie...
najlepsze by było CNG no ale wiadomo- 20 stacji w kraju :/ do tego rząd chce całkowicie zakatrupić ten rodzaj paliwa u nas okładając go podatkami tak żeby sie nie opłacało (wiadomo- droższa instalacja się dłużej zwraca i przy cenie 2.5pln za m3 jazda na gazie ziemnym nie ma sensu ekonomicznego)
Panie, 1m3=1000l ;) Gdyby tyle litrów kosztowało 2,5zł, to bym jeździł nawet do Chin, a paliwo wciąż by się opłacało ;) Wracając do grzechotnika - fakt, 1l kosztuje tyle co PB98, ale samochód zużywa 30-60% mniej paliwa niż benzyniak ;) Co do CNG, to nie ma co pisać, jeszcze nie ten czas, co najmniej nie w Polsce :/ Z turbiną prawda, ale wolę regenerację turbiny po 200.000km, niż kupno nowego auta, bo jak wiemy Diesle są trwalsze. Nie mówiąc już o fakcie, że wartość auta nie spada tak szybko jak benzyniaków... ale to już kropla w morzu ;) Myśląc o ustalaniu trasy według dostępności LPG, aż ciarki mi przechodzą... więcej nerwów i czasu na jeżdżenie od stacji do stacji, niż to warte... przecież auta LPG, mają zasięg od 150 - 500km max... ale zwykle ok. 300km. Instalacja gazowa przy jeździe po Polsce zwraca się po ok. 32000km, biorąc pod uwagę spalania na gazie - 10l, a na benzynie - 8l - czyli w przypadku jakiegoś hatchback'a na przykład. Więc wszystko zależu od użytku auta ;)
OdpowiedzUsuńno to ktoś jedzie do Chin :D gaz zimny tyle kosztuje- kupuje sie go wlasnie na metry (1m3 cng odpowiada ok 1.3 litra wódy). jeszcze nie ten czas- fakt, no chyba, że mieszkasz koło gazowni i użytkujesz auto głównie w mieście idealna sytuacja.
OdpowiedzUsuńa co do spadku wartości to właśnie o tym zapomniałem wspomnieć w poprzednim poście... jak takie ceny na dłużej zapanują to diesle zaczną tracic znacznie szybciej :(
Co do 1m3 zwracam honor, po prostu na fizyce mnie tak uczyli, a na chemii już nie uważałem ;) Nie wiem czy przyszłość upatrywać w gazie ziemnym, czy nie w wodorze albo innych mniej szkodliwych dla środowiska paliwach.
OdpowiedzUsuń