Idzie zima, czyli o oponach zimowych

Zima = radość
Z zimy zazwyczaj najbardziej cieszą się dzieci w wieku przedszkolno-szkolnym. Śnieg nastraja pozytywnie – można sobie nim porzucać, pojeździć na sankach czy w końcu ulepić bałwana i ubawić się przy tym po pachy. Ta pora roku – a właściwie jej początek – cieszy także inne grupy ludzi, z nieco bardziej prozaicznych powodów... Producentom i sprzedawcom opon na myśl o rozpoczęciu sezonu zimowego twarze rozjaśnia szeroki uśmiech, wulkanizatorom radość z przyszłych zysków w pewnym stopniu mąci fakt, że jednak wcześniej trzeba będzie się napracować, ale powody do zadowolenia na pewno są. Do tej wszechogarniającej radości przyłącza się i nasza redakcja, którą cieszy pozytywna zmiana, dokonująca się w głowach coraz to większej części kierowców i skłania ich do stosowania zimowego ogumienia.


Śnieg i błoto pośniegowe to ich specjalność
Tego, kto to choć raz jeździł na oponach zimowych po śniegu, nie trzeba przekonywać o konieczności ich stosowania. Do ich produkcji używa się bardziej miękkich mieszanek, które dają im przewagę nad oponami letnimi w temperaturach niższych od 7°C. Podczas gdy opona letnia twardnieje, zimowa zachowuje elastyczność pozwalającą jej optymalnie dopasować się do podłoża. Nowoczesne ogumienie tego typu charakteryzuje się dużą ilością drobnych zygzakowatych nacięć, zwanych lamelkami, których zadaniem jest "wgryzanie się" w śnieg i lód. Ogólnie przyjętym przez producentów oznaczeniem takich opon jest symbol M&S lub M+S, gdzie litery są skrótami od angielskich słów „mud” i „snow” oznaczających błoto (w tym wypadku chodzi o błoto pośniegowe) oraz śnieg. Niestety, zdarzają się przypadki, że ten symbol jest nadużywany i pojawia się na oponach zupełnie nieprzystosowanych do jazdy w zimie. Zazwyczaj są to znacznie tańsze opony produkowane w Chinach – niestety w tym wypadku sprawdza się porzekadło mówiące, że jakość często idzie w parze z ceną. Lepiej więc wybierajmy sprawdzone firmy i nie eksperymentujmy z wątpliwym towarem, ponieważ na bezpieczeństwie nie warto oszczędzać.


Lamelki - nacięcia w kostkach bieżnika opony zimowej


Na zdjęciu widać typowe oznaczenie, które wyróżnia opony przeznaczone do jazdy w zimie.
Jak postępować z oponami
Mimo, że przepisy dopuszczają użytkowanie opon o bieżniku nie mniejszym niż 1,6mm, w przypadku opon zimowych warto dokonać wymiany, gdy głębokość bieżnika zbliży się do około 4mm (oczywiście w niskich temperaturach nawet taka opona będzie lepsza niż każda letnia). Jego głębokość w przypadku suchego asfaltu właściwie nie ma znaczenia, ale zimą taką sytuację spotykamy raczej rzadko. Płytszy bieżnik powoduje gorszą przyczepność na śniegu, a także gorzej odprowadza wodę i błoto pośniegowe, czego efektem może być aquaplaning. Temu niebezpiecznemu zjawisku szczególnie sprzyjają szerokie opony i niski bieżnik. Warto więc w zimie stosować opony węższe, a zarazem o wyższym profilu, przede wszystkim dlatego, że takie opony lepiej "wgryzają się" w śnieg i dopasowują do podłoża. Natomiast w szerszych nacisk jednostkowy na podłoże jest mniejszy, przez co znacznie spada przyczepność na śliskich nawierzchniach. Dobierając rozmiar trzeba zwrócić uwagę, by średnica koła pozostała zbliżona do standardowej.
Kolejnym czynnikiem istotnym dla naszego bezpieczeństwa – a niestety często niedocenianym – jest odpowiednie ciśnienie w ogumieniu, którego kontrolę zaleca się co 500 km oraz przed każdym dłuższym wyjazdem. Mierzymy je i korygujemy w miarę możliwości na zimno, czyli przed jazdą.
Najwygodniejszym rozwiązaniem, pozwalającym uniezależnić się od długich kolejek i zapisów w warsztacie wulkanizacyjnym, jest posiadanie drugiego kompletu kół – razem z felgami – najlepiej stalowymi, gdyż ich ewentualna naprawa jest bardzo prosta i można pokusić się o nią samemu. Takie felgi są również mniej wrażliwe na sól, której niezliczone ilości tak beztrosko wysypywane są na nasze wspaniałe drogi . Koszt zakupu felg-„blaszaków” powinien się zwrócić przez okres użytkowania opon, nie wspominając o zaoszczędzonym czasie.

Przechowywanie
Na kołach zdjętych z samochodu zaznaczamy (najlepiej kredą), w którym miejscu były zamontowane. Warto zwiększyć w nich ciśnienie do ok. 30-50 kPa, można je składować jedno na drugim. Same opony przechowujemy pionowo (obracając je co kilka tygodni), najlepiej w suchym, chłodnym i ciemnym miejscu, z daleka od wszelkiego rodzaju chemikaliów. Tak przygotowane opony będą przez kilka miesięcy cierpliwie czekać na swoją kolej. Jeśli w tym czasie ciśnienie znacznie spadnie, należy udać się do wulkanizatora.

Autor: MZ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz